piątek, 14 marca 2014

Rozdział 3 Cześć 2

.....Spojrzała na mnie. Rozumiała mnie. Czego nie można było powiedzieć o mnie, nie rozumiałam się ani trochę.
- Chodź odprowadzę cię.
Oznajmiła Katherine, wyczuwając moją zmianę uczuć. Byłam jej za to wdzięczna.
Mimo iż byłam wrakiem, ta nadal była ze mną. Ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
- Mówiłam ci już o Pierwotnych?
Zapytała, coś oczywiście wspominała. Takie urywki, kto jest, kto. A po za tym musiała, bo żądałam wyjaśnień, dlaczego usiłowali mnie zabić.
   - Wspominałaś.
Odpowiedziałam krótko. Najwięcej zwykle mówiła o Elijah’u. Kochała go. Nie chciała się przyznać przed sobą, że tak jest. Boi się słabości.
- Są przystojni… -Zaczęła, ale przerwał jej mój śmiech – Nie śmiej się, to prawda.
Próbowała mnie uspokoić.
- Okej będę cicho.
Poddałam się.
- No więc…- Zaczęła niepewnie, bojąc się mojej reakcji – Bonnie jest z jednym z nich blisko, bardzo blisko.
Spojrzałam na nią poważnie.
- Spokojnie. – Powiedziała, widząc, że zaraz rzucę się jej do gardła- Jest z nim… bezpieczna.  
Wlepiłam w nią wzrok. Z jednym z nich? Pierwotnym? Bezpieczna? Bezpieczniejsza moim zdaniem byłaby z lwem w jednym pomieszczeniu. Ale nie z Pierwotnych. Było jej trudno powiedzieć te słowa. Prawdopodobnie, dlatego, że miałam ochotę rozszarpać ją na strzępy.
- Kiedy się z nią spotkasz?
Zaryzykowała, to pytanie. Spuściła wzrok i się zatrzymałam.
- Nell….
- Jutro – Odpowiedziałam bez wahania- Spotkam się z nią jutro.
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dlatego, że miała nadzieje, iż zakończę to,co rozpoczęłam. Ja jednak miałam wątpliwości, co do tego.
***
Dotarłam do domu o dwudziestej czternaście, super nie?
Teraz będę się użerać z zasypianiem.
Jeśli w ogóle zaśniesz. Szepnął złośliwy głosik podświadomości.
- W sumie prawda. – Szepnęłam do siebie – Można powiedzieć, że łatwiej by było się zabić.

Jezu, jestem wariatką. Stwierdziłam w duchu. Kto by pomyślał? Tak, więc na czym skończyłam? A tak…, zasypianie. Może nie mam problemów z bezsennością, ale tak jakoś ponuro budzić się samemu w łóżku. Potrzebowałam chłopaka. Problem w tym, że żadnego nie posiadałam. Trochę smutno, ale cóż? Trzeba żyć. Kiedy nadejdzie czas spotkam swojego księcia z bajki. Ale nie czas na to. Bardziej ciekawi mnie to o kogo chodzi Katherine. Który z pierwotnych wampirów mógłby się bardzo zaprzyjaźnić z Bonnie? Czarownicą, która zadawała ból samym spojrzeniem? Możliwości jest wiele a ja nadal nie wiem. I dlaczego Katherine nie chce mi nic powiedzieć? Albo, dlatego, że chcę bym spotkała już Bonnie albo, że się boi mojej reakcji. Stawiam na to drugie.
 - Czas iść spać.
Powiedziałam głośniej do siebie. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, czekając na sen.

**SEN**
Biegłam ile sił w nogach. Przedzierając się przez krzaki i zgrabnie omijając drzewa. Co jakiś czas potykałam się o jakiś konar, czy korzeń drzewa. Coś mnie ścigało, zwierze. Wszędzie było ciemno i wilgotno. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję ani gdzie biegnę, chciałam tylko wydostać się z tego lasu. Biegłam i zaczęłam dyszeć. Była zdziwiona, bo zmęczenie nigdy mnie dopadało. Byłam przecież wampirem. Byłam mokra od potu, ubrana tylko w jakąś sukienkę z epoki wiktoriańskiej. Była zielona i bardzo wtapiała się w tło.
Bałam się, tak strasznie się bałam tego zwierzęcia. Nie wiedziałam jak wygląda. Było ciemno widziałam tylko przez chwilę sylwetkę tego, bardzo przypominało wilka, nie… lisa.
To zawyło a ja coraz bardziej przerażona, przyśpieszyłam tempo. Nie wiedziałam gdzie zmierzam. Coś mnie ciągnęło. A to mnie doganiało. Musiałam biec, uciekać, szybko, szybko dogania mnie.
 Nagle coś wielkiego i włochatego przygniotło mnie i zdążyłam ujrzeć tylko wielki pysk.
Później tylko obrazy. Bonnie, dom dziecka, Katherine, Pierwotnych. I coś przerażającego. Wszystkich, których kiedyś kochałam w wielkiej kałuży krwi. Wszyscy nie żyli.
***

Obudziłam się z krzykiem na ustach, cała od potu. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i zauważyłam otwarte okno. Wstałam z łóżka i podeszłam zamknąć okno. Następnie wróciłam do łóżka. Tej nocy bałam  się bardziej niż kiedykolwiek. Wiedziałam, że jestem za bardzo zestresowana. Po jakiejś godzinie o dwudziestej trzeciej usnęłam ponownie. Tym razem bez tego koszmaru.


-------------------------------------------------------------------------

Trzeci, wreszcie! Mam nadzieje, że się podoba.
Jak myślicie z którym z Pierwotnych Bonnie się zaprzyjaźniła?
Jestem ciekawa kto zgadnie :)
Do Napisania J ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by Nielivka