.....Spojrzała
na mnie. Rozumiała mnie. Czego nie można było powiedzieć o mnie, nie rozumiałam
się ani trochę.
-
Chodź odprowadzę cię.
Oznajmiła
Katherine, wyczuwając moją zmianę uczuć. Byłam jej za to wdzięczna.
Mimo
iż byłam wrakiem, ta nadal była ze mną. Ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
- Mówiłam
ci już o Pierwotnych?
Zapytała,
coś oczywiście wspominała. Takie urywki, kto jest, kto. A po za tym musiała, bo
żądałam wyjaśnień, dlaczego usiłowali mnie zabić.
- Wspominałaś.
Odpowiedziałam
krótko. Najwięcej zwykle mówiła o Elijah’u. Kochała go. Nie chciała się
przyznać przed sobą, że tak jest. Boi się słabości.
- Są
przystojni… -Zaczęła, ale przerwał jej mój śmiech – Nie śmiej się, to prawda.
Próbowała
mnie uspokoić.
- Okej będę cicho.
- Okej będę cicho.
Poddałam
się.
- No
więc…- Zaczęła niepewnie, bojąc się mojej reakcji – Bonnie jest z jednym z nich
blisko, bardzo blisko.
Spojrzałam
na nią poważnie.
- Spokojnie.
– Powiedziała, widząc, że zaraz rzucę się jej do gardła- Jest z nim…
bezpieczna.
Wlepiłam
w nią wzrok. Z jednym z nich? Pierwotnym? Bezpieczna? Bezpieczniejsza moim zdaniem
byłaby z lwem w jednym pomieszczeniu. Ale nie z Pierwotnych. Było jej trudno powiedzieć
te słowa. Prawdopodobnie, dlatego, że miałam ochotę rozszarpać ją na strzępy.
- Kiedy
się z nią spotkasz?
Zaryzykowała,
to pytanie. Spuściła wzrok i się zatrzymałam.
- Nell….
- Jutro
– Odpowiedziałam bez wahania- Spotkam się z nią jutro.
Na jej
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dlatego, że miała nadzieje, iż zakończę to,co
rozpoczęłam. Ja jednak miałam wątpliwości, co do tego.
***
Dotarłam
do domu o dwudziestej czternaście, super nie?
Teraz
będę się użerać z zasypianiem.
Jeśli w
ogóle zaśniesz. Szepnął złośliwy głosik podświadomości.
- W
sumie prawda. – Szepnęłam do siebie – Można powiedzieć, że łatwiej by było się zabić.
Jezu,
jestem wariatką. Stwierdziłam w duchu. Kto by pomyślał? Tak, więc na czym
skończyłam? A tak…, zasypianie. Może nie mam problemów z bezsennością, ale tak
jakoś ponuro budzić się samemu w łóżku. Potrzebowałam chłopaka. Problem w tym,
że żadnego nie posiadałam. Trochę smutno, ale cóż? Trzeba żyć. Kiedy nadejdzie
czas spotkam swojego księcia z bajki. Ale nie czas na to. Bardziej ciekawi mnie
to o kogo chodzi Katherine. Który z pierwotnych wampirów mógłby się bardzo
zaprzyjaźnić z Bonnie? Czarownicą, która zadawała ból samym spojrzeniem? Możliwości
jest wiele a ja nadal nie wiem. I dlaczego Katherine nie chce mi nic
powiedzieć? Albo, dlatego, że chcę bym spotkała już Bonnie albo, że się boi
mojej reakcji. Stawiam na to drugie.
Powiedziałam
głośniej do siebie. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, czekając na sen.
**SEN**
Biegłam
ile sił w nogach. Przedzierając się przez krzaki i zgrabnie omijając drzewa. Co
jakiś czas potykałam się o jakiś konar, czy korzeń drzewa. Coś mnie ścigało,
zwierze. Wszędzie było ciemno i wilgotno. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję
ani gdzie biegnę, chciałam tylko wydostać się z tego lasu. Biegłam i zaczęłam
dyszeć. Była zdziwiona, bo zmęczenie nigdy mnie dopadało. Byłam przecież
wampirem. Byłam mokra od potu, ubrana tylko w jakąś sukienkę z epoki
wiktoriańskiej. Była zielona i bardzo wtapiała się w tło.
Bałam
się, tak strasznie się bałam tego zwierzęcia. Nie wiedziałam jak wygląda. Było
ciemno widziałam tylko przez chwilę sylwetkę tego, bardzo przypominało wilka,
nie… lisa.
To
zawyło a ja coraz bardziej przerażona, przyśpieszyłam tempo. Nie wiedziałam
gdzie zmierzam. Coś mnie ciągnęło. A to mnie doganiało. Musiałam biec, uciekać,
szybko, szybko dogania mnie.
Nagle coś wielkiego i włochatego przygniotło
mnie i zdążyłam ujrzeć tylko wielki pysk.
Później
tylko obrazy. Bonnie, dom dziecka, Katherine, Pierwotnych. I coś
przerażającego. Wszystkich, których kiedyś kochałam w wielkiej kałuży krwi. Wszyscy nie
żyli.
***
Obudziłam się z krzykiem na ustach, cała od potu. Zaczęłam rozglądać się po pokoju i zauważyłam otwarte okno. Wstałam z łóżka i podeszłam zamknąć okno. Następnie wróciłam do łóżka. Tej nocy bałam się bardziej niż kiedykolwiek. Wiedziałam, że jestem za bardzo zestresowana. Po jakiejś godzinie o dwudziestej trzeciej usnęłam ponownie. Tym razem bez tego koszmaru.
-------------------------------------------------------------------------
Trzeci, wreszcie! Mam nadzieje, że się podoba.
Jak myślicie z którym z Pierwotnych Bonnie się zaprzyjaźniła?
Jestem ciekawa kto zgadnie :)
Do Napisania J ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz